Naprawdę nie miałem pojęcia ile doznań może przynieść ten jeden łyk rozwodnionego soku grejpfrutowego. Bez przesady - podczas przełykania czas się zatrzymał, a mnie od najmniejszego kubka smakowego po koniuszki palców u stóp przeszył dreszcz ekstazy. Musiałem się naprawdę powstrzymywać, żeby nie wychłeptać duszkiem całego kielicha, mogłoby się to źle dla mnie skończyć.
Czuję satysfakcję, że dotrwałem. Wiedziałem, że jeśli po drodze nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to nie powinno być problemów. Każdy dzień utwierdzał mnie w przekonaniu, że to dobra decyzja.
Nie zawsze w podczas takich "samotnych wycieczek" spotykasz się ze wsparciem otoczenia. Dla części moich znajomych 21 dni na samej wodzie to wariacki pomysł i akt autoagresji. Na szczęście argumenty typu umrzesz z głodu, wypadną ci włosy i zęby albo głodówka zeżre ci wszystkie mięśnie, nie potwierdziły się ;). 21 dnia nie wygląda się może zbyt zdrowo, ale to przejściowy efekt.
Zakładałem, że przeprowadzenie tak długiej jak dla mnie kuracji nie będzie łatwe i na pewno nie był to wiosenny spacerek, ale też nie jakaś batalia na śmierć i życie. Bardzo ciekawe doświadczenie, dzięki któremu można wiele się dowiedzieć o sobie. Czuję, że to bardzo ważny krok w dobrym kierunku, zarówno jesli chodzi o zdrowie jak i wiarę we własne siły.
Nastawienie psychiczne, świadomość potencjalnych korzyści i co najważniejsze wyzbycie się lęku to elementy niezbędne aby się za 3 tygodniową głodówkę w ogóle zabierać. Stąd też właśnie zabierałem się do niej "jak pies do jeża" - że zacytuję klasyka. Dzisiaj widzę, że większość powodów odwlekania to były uniki i wygodnictwo. A to jakaś ważna impreza po drodze, a to święta, infekcja, ciężki okres w pracy itd. Ostatecznie w podjęciu decyzji pomogło mi pogarszające się samopoczucie.
Ważne jest, żeby faktycznie w czasie kuracji nie podejmować wyczerpujących fizycznie wyzwań lub nie wyjeżdżać w zagraniczne, długie podróże itd. Trzeba się liczyć z tym, że to nie będzie taki zwykły czas na jakiejś tam diecie, ponieważ nie wiadomo na jakie reakcje organizmu będziemy narażeni. Pojawić się mogą ukryte czy niewyleczone schorzenia a ich przebieg może mieć bardzo różny przebieg. Od lekkiego dyskomfortu po gorączkę i silne bóle jak np. przy kamieniach nerkowych, które postanawiają się w tym czasie ewakuować. Organizm w tym czasie dokonuje wnikliwego przeglądu w poszukiwaniu paliwa a przy tym znajduje mniej bądź bardziej groźne bomby z opóźnionym zapłonem.
Czuję satysfakcję, że dotrwałem. Wiedziałem, że jeśli po drodze nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to nie powinno być problemów. Każdy dzień utwierdzał mnie w przekonaniu, że to dobra decyzja.
Nie zawsze w podczas takich "samotnych wycieczek" spotykasz się ze wsparciem otoczenia. Dla części moich znajomych 21 dni na samej wodzie to wariacki pomysł i akt autoagresji. Na szczęście argumenty typu umrzesz z głodu, wypadną ci włosy i zęby albo głodówka zeżre ci wszystkie mięśnie, nie potwierdziły się ;). 21 dnia nie wygląda się może zbyt zdrowo, ale to przejściowy efekt.
Zakładałem, że przeprowadzenie tak długiej jak dla mnie kuracji nie będzie łatwe i na pewno nie był to wiosenny spacerek, ale też nie jakaś batalia na śmierć i życie. Bardzo ciekawe doświadczenie, dzięki któremu można wiele się dowiedzieć o sobie. Czuję, że to bardzo ważny krok w dobrym kierunku, zarówno jesli chodzi o zdrowie jak i wiarę we własne siły.
Nastawienie psychiczne, świadomość potencjalnych korzyści i co najważniejsze wyzbycie się lęku to elementy niezbędne aby się za 3 tygodniową głodówkę w ogóle zabierać. Stąd też właśnie zabierałem się do niej "jak pies do jeża" - że zacytuję klasyka. Dzisiaj widzę, że większość powodów odwlekania to były uniki i wygodnictwo. A to jakaś ważna impreza po drodze, a to święta, infekcja, ciężki okres w pracy itd. Ostatecznie w podjęciu decyzji pomogło mi pogarszające się samopoczucie.
Ważne jest, żeby faktycznie w czasie kuracji nie podejmować wyczerpujących fizycznie wyzwań lub nie wyjeżdżać w zagraniczne, długie podróże itd. Trzeba się liczyć z tym, że to nie będzie taki zwykły czas na jakiejś tam diecie, ponieważ nie wiadomo na jakie reakcje organizmu będziemy narażeni. Pojawić się mogą ukryte czy niewyleczone schorzenia a ich przebieg może mieć bardzo różny przebieg. Od lekkiego dyskomfortu po gorączkę i silne bóle jak np. przy kamieniach nerkowych, które postanawiają się w tym czasie ewakuować. Organizm w tym czasie dokonuje wnikliwego przeglądu w poszukiwaniu paliwa a przy tym znajduje mniej bądź bardziej groźne bomby z opóźnionym zapłonem.
Przede mną czas odbudowy, programowania nawyków żywieniowych i przyzwyczajeń smakowych. Organizm podobno zapomina o uzależnieniach od soli, mąki, cukru czy alkoholu. Od tego jak będzie wyglądał mój jadłospis przez najbliższe tygodnie zależy jakie będą moje preferencje przez miesiące czy lata. Mam nadzieję, że od tej pory to ja świadomie wybierać będę to co jem, nie pozostawiając miejsca automatyzmom i zachciankom. To moje wyzwanie na dalszy, bliżej nieokreślony czas.
Inspirację, potrzebne informacje i otuchę dodawał
(i dodaje) mi blog prowadzony przez Radka, promującego zdrowy styl życia - drogazdrowia.com
Inspirację, potrzebne informacje i otuchę dodawał
(i dodaje) mi blog prowadzony przez Radka, promującego zdrowy styl życia - drogazdrowia.com