niedziela, 22 marca 2015

Dzień 10 - wiecznie głodny umysł



Przez cały dzień odczuwałem niechęć do picia wody.  
Z jednej strony suchość w ustach, z drugiej po każdym łyku pojawiał się ból żołądka i mdłości. Spróbowałem zmienic wode na źródlaną, jest bardziej miękka przez co smaczniejsza, ale i tak nie do końca udało mi się przekonać do niej organizmu. 

Faza dobrej formy się utrzymuje, zakłócają ją jedynie czasowe stany senności, zmęczenia, uczucia zimnych kończyn, czasem rozdrażnienie i niecierpliwość. 

Największym wyzwaniem, jak przewidywałem jest umysł. Znajduję się w stanie, w którym nie czuję fizycznego głodu, moje ciało nie wysyła sygnałów wyczerpania czy większego osłabienia, za to w głowie dzieją się przeróżne rzeczy. 
Raz na jakiś czas wyświetlają mi się filmy w systemie 7d ;) z wjeżdżającą na stół pieczoną kaczką obłożoną warzywami, nasyconą kolorami jakich wcześniej nie umiałbym sobie wyobrazić, o zapachu tak realnym jak by wszystko działo się pod moim nosem.

Uświadomiłem sobie jak mocno jestem uzależniony nie tyle od napełniania żołądka i zaspokajania głodu, co całego rytuału w który zaangażowane są wszystkie zmysły. Podczas tych wizji muszę być bardzo ostrożny, by nie dać się wciągnąć w te projektowane historie.
Wszystko oczywiście jest do przejścia więc i z tym uczę się sobie jakoś radzić poprzez czujność i obserwację pojawiających się myśli.   

Waga: 71,6
Cisnienie: 132\72
Puls:60

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz