W nocy obudził mnie koszmar, śniło mi się, że smażę komuś jajecznicę.
Wszystko wydaje się bardzo plastyczne,
kroję grube, duże plastry i kładę na patelni,
obsmażam, potem wlewam rozbite jajka i gmeram łopatką żeby się równomiernie ścięło. Sielanka trwa w najlepsze, jednak w pewnym momencie "budzę się" (dalej we śnie) i uświadamiam, że mam pełne usta i jestem w trakcie pochłaniania tych wielkich kawałów boczku. Przerażony i wściekły zaczynam panicznie wszystko wypluwać, przecież to dopiero 14 dzień a ja wszystko schrzaniłem. Otworzyłem oczy. Uffffff!
Wszystko wydaje się bardzo plastyczne,
kroję grube, duże plastry i kładę na patelni,
obsmażam, potem wlewam rozbite jajka i gmeram łopatką żeby się równomiernie ścięło. Sielanka trwa w najlepsze, jednak w pewnym momencie "budzę się" (dalej we śnie) i uświadamiam, że mam pełne usta i jestem w trakcie pochłaniania tych wielkich kawałów boczku. Przerażony i wściekły zaczynam panicznie wszystko wypluwać, przecież to dopiero 14 dzień a ja wszystko schrzaniłem. Otworzyłem oczy. Uffffff!
Mój sen to pewnie efekt obiadu, który poprzedniego dnia przygotowywałem dla rodzinki. Wielokrotnie podczas przyrządzania uderzałem się w łapy, żeby czegoś nie posmakować czy choćby oblizać, to taki mój trening odporności na pokusy ;). Jak widać podświadomość musiała jakoś odreagować.
Zdjęcie powyżej to z kolei pamiątka z niedzielnego obiadu ze znajomymi w gdyńskim Ankerze, do którego zaszliśmy po spacerze.
Jak można się domyślić, to widok z mojej perspektywy ;).
Jak można się domyślić, to widok z mojej perspektywy ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz